Wracałaś z imprezy. Było już późno, a ty szłaś sama, więc
chciałaś jak najszybciej wrócić do domu.
-Hej, mała! – usłyszałaś za sobą męski głos, ale się nie odwróciłaś. Rozległ się odgłos kroków i już po chwili ktoś złapał cię za ramię.
-Hej, mała! – usłyszałaś za sobą męski głos, ale się nie odwróciłaś. Rozległ się odgłos kroków i już po chwili ktoś złapał cię za ramię.
-Poczekaj. Dokąd się tak śpieszysz?- zapytał przystojny
chłopak. Czuć było od niego alkohol.
-Do domu. Możesz mnie puścić?- zapytałaś próbując się
wyrwać.
-Zostaw ją Ruki! – usłyszałaś za plecami chłopaka.
Popatrzyłaś w tamta stronę i ujrzałaś siedzącego na murku chłopaka. Palił
papierosa i patrzył na całą sytuacje.
-Daj spokój Won, przecież nie robię nic złego!- odkrzyknął
mu- Tylko gawędzimy- znów odwrócił się w twoją stronę- To co mała, zostaniesz z
nami?
-Nie- powiedziałaś dalej próbując się wyrwać. Zobaczyłaś, że
Won wstał i ruszył w waszą stronę. Ku twojemu zdziwieniu złapał Ruki’ego za
rękaw i odciągnął od ciebie.
-Powiedziałem żebyś ją zostawił! –krzyknął.
-Wyluzuj stary! – powiedział tamten.
-Wybacz mojemu koledze, chyba za dużo dziś wypił. To się
więcej nie powtórzy. – zwrócił się do ciebie Won.
Nie wiedziałaś co powiedzieć, więc posłałaś mu słaby uśmiech
i poszłaś do domu.
Następnego dnia byłaś umówiona z koleżanką. Gdy wyszłaś z
domu twoim oczom ukazał się Won. Opierał się o barierkę. Gdy cię zobaczył
rzucił na ziemię papierosa i zdeptał go butem.
-Cześć- powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
-Cześć.- odpowiedziałaś- Co ty tu robisz?
-Przyszedłem cię przeprosić. Głupio wczoraj wyszło.
-Już przeprosiłeś- powiedziałaś nie przestając mu się
podejrzliwie przyglądać- W ogóle skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Poszedłem wczoraj za tobą. Wiem to brzmi dziwnie, ale
wolałem, żebyś się nie natknęła na kolejnych dupków. –uśmiechnął się niepewnie.
-To miło z twojej strony- powiedziałaś i powoli ruszyłaś do
koleżanki- Wybacz, ale muszę już iść.- wyminęłaś go i ruszyłaś chodnikiem.
-Poczekaj! – podbiegł do ciebie, a ty się zatrzymałaś- Może…
Nie chciałabyś… achh
-Tak? – zapytałaś. Uśmiechnęłaś się zachęcająco widząc jak
plącze mu się język.
- Jedna rockowa kapela ma jutro koncert. Może dałabyś się
zaprosić? Obiecuje, że Ruki będzie się trzymał od ciebie z daleka.
Popatrzyłaś na niego niepewnie. Nic o nim nie wiedziałaś.
Czy powinnaś się zgodzić? Jasne, wczoraj zachował się szlachetnie, ale….
-No chyba, że jesteś zajęta.
-Dobrze – powiedziałaś.
-Serio? To super! Przyjdę po ciebie jutro, dobrze? – nie
ukrywał szczęścia.
-Dobrze. Won, tak?
-Tak. Ochh.. właśnie. Przepraszam, ale nie mam pojęcia jak
ty masz na imię.
- *Twoje imię*- uśmiechnęłaś się- Przepraszam, ale naprawdę
muszę iść.- powiedziałaś powoli ruszając.
-Odprowadzę cię. Nie masz nic przeciwko?
-Nie, skąd- odparłaś.
Po drodze trochę lepiej się poznaliście.
- Do jutra *Twoje imię*
-Pa Won. – niepewnie pocałowałaś go w policzek i weszłaś do
domu koleżanki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz